Ściany mają uszy
Mówi się, że ściany mają uszy. Zastanawiałam się, co słyszały ściany naszego domu na przestrzeni 10 lat.
Może:
- wymianę wrażeń po najnowszym odcinku „Rolnik szuka żony” lub „Wspaniałe stulecie”,
- polecenia do ćwiczeń ruchowych wydawane przez Panią Małgosię Madej lub Zosię Kapicę,
- utarczki słowne przy kolejnej rundzie uno,
- głośny śpiew „Godzinek” lub biesiad,
- narzekania na zajęcia plastyczne,
- a może zmartwienia pracowników w kwestii zapewnienia atrakcji….
To tylko domysły. Za to wiem co słyszały na pewno:
- niezliczone historie płynące prosto z serca o przyjeździe do Gorzowa Wlkp.,
o miejscach z dziecięcych lat,
o dumie z dzieci i wnuków,
o tęsknocie za zmarłym współmałżonkiem,
o akceptowaniu tego, że zdrowie już nie to…
- dziesiątki prelekcji i warsztatów. To chyba jedne z mądrzejszych ścian w okolicy! One wiedzą jak dbać o stawy i psychikę, co jedzą misjonarze na Madagaskarze, jak nie dać się oszukać „na wnuczka”, czy jak chronić się przed zatruciem czadem,
- setki sprawdzonych przepisów na obiady, desery i przetwory,
- wiele słów troski członków rodzin naszych uczestników. Nieraz słuchały obaw o zdrowie i bezpieczeństwo seniorów, ale i wdzięczność, że rodzic nie jest sam.
- okrzyki zachwytu nad własnoręcznie wykonanym rękodziełem, wypielęgnowanym ogrodem, czy wygranym konkursem,
- ale też wszystkie narady pracowników i oblatów, w czasie których zastanawialiśmy się, jaki jeszcze projekt napisać, aby zyskać fundusze na wyjazdy czy zakupy.
Od jakiegoś czasu Dom ma nowe ściany i uszy. Te pierwsze zostały w zabytkowym klasztorze i są już historią. A teraz tu po 10 latach nowe ściany i uszy gotowe są przyjąć kolejne nasze historie. Tu mały upominek przydatny do ich utrwalania!
Kończąc, chciałabym Wam wszystkim pogratulować odwagi.
- Przedstawicielom władz miasta, bo zaufali, że parafia, a później też stowarzyszenie i klasztor dadzą radę poprowadzić dom dziennego pobytu.
- Pracownikom, że dźwigają niepewność swojego zatrudnienia w dłuższej perspektywie, ale i każdego dnia podejmują decyzje mające wpływ na życie i zdrowie swoich podopiecznych.
- Uczestniczkom i uczestnikom DDP. Wiem, jak wielu z Was miało obawy przed dołączeniem do nas. Był lęk przed opinią najbliższych, sąsiadów, znajomych. Mam nadzieję, że dziś jest już tylko satysfakcja.
- Wolontariuszkom i wolontariuszom, którzy przez lata wylewali tu poty na gimnastyce lub głowili się podczas prelekcji i warsztatów. Dobrze wiem, że na „wolnym rynku” Wasze usługi kosztowałyby sporo, a jednak zdecydowaliście się zrezygnować z wynagrodzenia.
- Ojcom Oblatom i społeczności stowarzyszenia – uwierzyliście, że warto zainwestować w czas, energię, zasoby materialne i ludzkie w to niedochodowe pod względem finansowym dzieło.
- … i gratuluję też sobie wieloletniego zaangażowania w ten dom. To nie było łatwe mając nieco ponad 20 lat pracować z ludźmi w wieku swoich rodziców i dziadków, a z czasem też nimi zarządzać. Byliście ze mną przy najważniejszych wydarzeniach życia. Z Wami kończyłam studia, wyprowadziłam się z Gorzowa, z Wami brałam ślub, a teraz cieszę się z narodzin syna. Zdobyłam tu bardzo cenne doświadczenie nie tylko zawodowe, ale przede wszystkim życiowe.
Niech Was Pan błogosławi i strzeże!
Anna Wacławska