Jeszcze raz o Domu Pokuty.

Chciałam się z Wami podzielić moim darem poznania, jakiego doświadczyłam podczas spowiedzi

A dokładnie zaraz po niej. Ale po kolei…

Często spotykałam się z zapytaniem ze strony bliskich i znajomych „co to za Dom Pokuty się u Was ma budować ? i dlaczego ta nazwa?”

Nie będę pewnie jedyną, która miała z tym problem. Też było mi ciężko to zrozumieć a tym bardziej wytłumaczyć. Aż do ostatniej spowiedzi. Po wyznaniu grzechów usłyszałam od spowiednika „…dobrze, to ja udzielam Ci rozgrzeszenia, ale zostaje jeszcze zadośćuczynienie…” i wtedy bez zastanowienia odpowiedziałam, że dobrze się składa bo akurat w naszej parafii będziemy budować Dom Pokuty i będę miała nie jedną sposobność do zadośćuczynienia.

Po spowiedzi, klęcząc przed Najświętszym Sakramentem doznałam łaski poznania i zrozumienia (tak mi się przynajmniej wydaje). Zrozumiałam wreszcie o co tu „chodzi”. Jaka to wielka łaska dla naszej parafii, dla nas, że możemy budować coś co będzie pomnikiem naszego zadośćuczynienia. To dzieło pogrzebania naszych grzechów, źródło naszego odkupienia. Będziemy mieć trwałą pamiątkę naszego oczyszczenia.

Teraz pojęłam, że rozgrzeszenie to dopiero początek naszej drogi do pojednania z Panem Bogiem!

Ileż to grzechów popełniamy, których nie da się naprawić, słów które raniły, czynów których nie można już wynagrodzić?

Teraz zrozumiałam co Ojciec Proboszcz miał na myśli mówiąc, że nie szukamy bogatych sponsorów. To ma być dar naszych serc. Przecież każdy z nas ma na sumieniu coś czego nie da się po ludzku naprawić, może skrzywdzenie kogoś, kłamstwo, zazdrość, dorobienie się w sposób nieuczciwy, przywłaszczenie czyjegoś mienia, zaniedbania, nieczystość, wróżbiarstwo, to wszystko można teraz oddać Panu Bogu budując DOM POKUTY.

TO NIE JEST DOM GDZIE MAMY POKUTOWAĆ, TO DOM NASZEGO ZADOŚĆUCZYNIENIA!!!!

To tak jakby zdejmować kamień po kamieniu z naszego sumienia i wmurowywać go w „NASZ DOM”.

Możliwości jest wiele, wsparcie modlitewne, materialne, zaangażowanie bezpośrednie w prace budowlane, itp.

Kiedy te wszystkie myśli zaczęły do mnie docierać poczułam się jakby nagle w ciemnym pokoju rozbłysły światła. Poczułam ogromną radość i  zaraz po powrocie do domu podzieliłam się z mężem i dziećmi tym co przeżyłam a córka powiedziała, że teraz i ona zrozumiała ideę budowy Domu Pokuty.

Dlatego pomyślałam sobie, że może powinnam się podzielić również z Wami moim doświadczeniem a jeżeli chociaż jedna osoba zrozumie to tak jak ja, to Chwała Panu!

Parafianka